Wrzesińska majówka 2010 połączona z obchodami setnej rocznicy miejskiego ratusza nie mogła zakończyć się lepiej. Do pod poznańskiego miasteczka na ostatni z czterech dużych koncertów przyjechał frontman legendarnej grupy Modern Talking - Thomas Anders. Występ we Wrześni był jego siódmym koncertem w Polsce w ciągu niespełna dwóch lat. Od czasu festiwalu w Ostródzie oraz „Gali gwiazd lat '80” zorganizowanym w Sopocie, wykonawcę zapraszano do nas regularnie. Każde show z jego udziałem cieszyło się olbrzymim zainteresowaniem.

Tym razem publiczność również nie zawiodła. 22 tysięczny tłum zgromadzony na placu rynkowym usłyszał na żywo nie tylko przeboje z repertuaru nieśmiertelnego duetu, ale także premierowe utwory artysty, prezentowane od niedawna na scenach innych krajów. Dokładnie o 20:30 w głośnikach rozbrzmiały pierwsze takty nowego tanecznego hitu Andersa „Why do you cry”. Po chwili na deskach oraz rozstawionych telebimach pojawił się uśmiechnięty, zrelaksowany gwiazdor i muzyczne przedstawienie się rozpoczęło. Thomas nie szczędził głosu, natomiast jego zespół instrumentów. Ostro brzmiało „narzędzie pracy” w rękach Larsa Ilmera – jednego z najlepszych niemieckich gitarzystów. Dynamicznie rozbrzmiewała gitara basowa Roberta Protzmanna. Imponujący pokaz swoich umiejętności dał perkusista – Nick Scharfschwerdt. Dla fanów brzmienia Modern Talking koncertowe wersje piosenek Thomasa nie są już niczym nowym. Dla przypadkowych słuchaczy ich rockowy, momentami wręcz punkowski charakter, podkręcony mocnym uderzeniem basu i łamanym rytmem były zaskakującym, acz ekscytującym doświadczeniem. Za tę nową jakość odpowiada w zespole klawiszowiec – Bernd Hoefer. Jest on zarówno producentem muzycznym koncertów Thomasa jak i jego przyjacielem od przeszło 14 lat. Anders prezentacji swojego zespołu poświęcił we Wrześni dłuższą chwilę. Zgromadzeni na koncercie zostali uraczeni przygotowanymi specjalnie na tę okazję krótkimi solówkami muzyków. Sam wokalista poza czystym bezbłędnym śpiewem w przerwie prawie każdego utworu raczył dowcipną konferansjerką oraz historiami związanymi z utworami, które wykonywał. Jego spontaniczne odpowiedzi na zaczepki fanów budziły powszechne rozbawienie. Sprowokowany masą kamer skierowanych w stronę sceny przez pierwszą część koncertu, w końcu dał szansę tłumowi. Rozpościerając ręce, przyjął pozę zwycięzcy i rozpłynął się na moment w świetle fleszy. Gwiazdor nie pozostawał obojętny zresztą na żadną zaczepkę ze strony publiczności i chociaż nie dał się namówić na pokaz tańca w wykonaniu jednej z fanek o rzekomym imieniu Maria, zaskarbił sobie sympatię mieszkańców Wrześni. Grubo po ponad półtoragodzinnym show publika usłyszała największe przeboje Modern Talking: „Cheri cheri lady” oraz „You're my heart, you're my soul”. Piosenkarz usłyszał natomiast skandowane przez dłuższą chwilę słowo : „dziękujemy”. Największy hit duetu był drugim i ostatnim bisem tego koncertu.

Mimo, iż Thomas Anders lata świetności Modern Taking ma już za sobą, nadal pozostaje w znakomitej formie. Spotkania z ludźmi na koncertach sprawiają mu dużą satysfakcję. Zapewne jeszcze niejednokrotnie odwiedzi Polskę, może nawet w tym roku. Oby każdy kolejny jego występ w naszym kraju był równie udany i tak dobrze zorganizowany jak we Wrześni.

Autor: nado